poniedziałek, 21 października 2013

Każdy ma w swoim życiu moment, kiedy musi zrobić coś, co nie bardzo mu pasuje. W własnej woli, lub najczęściej z woli innych. Paradoksalnie coś takiego jest potrzebne, przydatne i właściwie można rzec: przyjemne. Wygoda z odgórnie narzuconego tematu, przynajmniej dla mnie odznacza się mówiąc kolokwialnie "bezmózgim odwaleniem" bez zbędnego zastanawiania się, czy aby pomysł sam w sobie nie jest dziwny, banalny, wszechobecny, mało skomplikowany lub wręcz przeciwnie ciekawy i warty tego, by zagłębić się w nim na jakiś czas. Żeby uprzedzić zbulwersowanych Internautów: chodzi o to, że przy z góry założonym temacie, czasem nawet konkretnym designie szczegółów albo nawet kolorystyki wystarczy tylko siąść przy biurku i wykonać. Koniec. Ja jako rysownik nie ingeruję za bardzo w przedstawienie. Wszystko w końcu ma być dokładnie tak, jak chce zleceniodawca. Brak tu możliwości wciskania na siłę własnych przekonań. Z przykładu: <wymyślonego, ale realnego> Jeśli ktoś chce przeraźliwe chude stworzonko, nad którym dziwnym trafem unoszą się skrzydła to takie stworzonko dostanie, pomimo tego, że sam preferuję rysunek siedzący, albo przynajmniej zahaczający o podstawy fizyki, biologii i innych takich dziedzin, na których się nie znam... Znów sam sobie na przekór tworzę obrazy fantastyczne, więc nierealność jest i to spora. Żeby to pogodzić, po prostu oddzieliłem kreską to co trawię, a czego nie. Oczywiście są odskocznie i kombinatorstwo, oby tylko nie za dużo.

Takim sporawym dość początkiem przechodzimy do tego, co ostatnio wymodziłem. Obiecałem popracować nad ... wilkami. Tak, wilkami. Sporo osób wie, że nie darzę psowatych jakąś szczególną sympatią. W ogóle ich nie darzę. Mam psa od przeszło dziesięciu lat w domu i to chyba jest ten domownik, którego zwyczajnie olewam. Trochę by było szkoda jakby zdechł, bo przywiązuję się do wszystkich możliwych stworzeń, ale obyło by się bez jakiegoś głębszego żalu. W hierarchii jest chyba niżej niż kurczaki, bo nawet one mają u mnie imiona... Do czego zmierzam? Nie, nie jestem bezdusznym właścicielem biednego kundelka i jakimś "antyanimalistą". Winę zrzucę na moją miłość do kotów. Koty są wredne, nieobliczalne i to one zamiast węża powinny były kusić Ewę do spróbowania rajskiego owocu. Zresztą utrzymują pozycje, które mówią same za siebie. Pupile czarownic czy bossów mafii. Jeśli dodać do tego mityczne 9 żyć i wzrok, którym potrafią przejrzeć na wylot nawet skałę, to nie jest to zwierzak w umysłach ludzi wyjątkowo przyjazny.

Zbaczam z tematu.

Jako, że w internecie aż roi się od psowatych ulubieńców rysowników z DA to raz na ruski rok dostaję zlecenie, by narysować właśnie psa/wilka. W końcu obiecałem, że wykonam cykl szkiców wyłącznie psowatych <w tym wypadku właśnie wilków> Początki wyszły bardzo kiepsko, próbowanie różnych technik w tym przypadku nie sprawdziło się w zadowalającym stopniu. Późniejsze szkice wydaje mi się wyszły nieco lepiej. Łącznie narysowałem 50 portretów skupiających się na anatomii, charakterze, ruchu i cechach szczególnych tego zwierzęcia. Przewiduję, że w późniejszym czasie będą one stanowić wzorzec do prac o takiej samej tematyce. Przy wykonywaniu rysunków sugerowałem się wyłącznie zdjęciami wyszukanymi przez google.pl Ze względu na fakt, iż jest tych przedstawień bardzo dużo i wszystkie powstały w mniej więcej takim samym czasie umieszczenie konkretnych zdjęć, z których korzystałem skończyłoby się na długaśnej liście 50 pozycji. Aby w jakiś sposób zadośćuczynić autorom fotografii zezwalam na korzystanie ze szkiców w sposób dowolny, ale nie przekraczający logiki, tzn. używajcie jako gesture drawing, początek jakiejś większej pracy, nie zaś jako własne szkice, albo skończone rysunki. Jestem pewny, że wkradły się tam wszystkie możliwe do popełnienia błędy, jednak przy szybkich szkicach są one wręcz nieuniknione. Jestem świadom, że są wśród nich zarówno dobrze, jak i źle wykonane szkice. Na swoją obronę zaznaczę, że ten temat był przeze mnie wykonany w jedynie trzech starszych pracach i jestem jeszcze laikiem.


Dodaj napis
Powyżej rozrysowane na siatkach antomiczne poprawne sylwety <miały być>.



Wyżej napomknięte nieudane szkice wykonane różnymi technikami.


1


2

3

4
Cztery tablice szybkich szkiców ukazujących głównie ruch i charakter.


Chciałbym, żeby osoby, które zdecydują się na użycie którejś z powyższych prac mi o tym oznajmiły w komentarzach poniżej lub na priv.

Szukam następnych tematów do szybkich szkiców. Wasze propozycje mile widziane.

niedziela, 13 października 2013




Zaczęły się studia i mój grafik kopną w kalendarz. Bywa i tak. Generalnie nie narzekam. Dużo rysunków, dużo pracy, dużo kombinowania jak tu wcisnąć wykładowcom własny styl. Tylko czasu mało. Czasu, cierpliwości i chęci. Jak zawsze zresztą.

Dlatego będę wstawiać posty wtedy, kiedy będę miał się czymś sensownym pochwalić lub coś sensownego powiedzieć. Brzmi to podejrzanie znajomo? Oczywiście.

Oczywiście!

Jak najdzie mnie dziwna ochota to zacznę umieszczać posty także w języku angielskim, coby osoby spoza kraju nie musiały używać translatora. Chociaż zgaduję, większość z Was wpadła tu przypadkiem i więcej nie zajrzy. Nudy?  Za dużo czytania? Nie wiem. Nie mam zamiaru się głębiej nad tym zastanawiać. W każdym razie potraktuję to jako dobry sposób na powtórzenie sobie języka angielskiego.

Mam wrażenie, że pakuję się do jaskini smoka i to bez uprzedniego pukania. Niby to wykładowczyni zezwoliła na eksperymenty, kombinowanie z martwą naturą i tworzenie tego, co się chce utworzyć pod warunkiem, że nie będzie to radosne paćkanie pędzlem z zezem rozbieżnym, ale zdążyłem zauważyć, że większość nauczycieli artystów jako takich krzywo patrzy na wszelką fantastykę/wyobrażenie czegoś czego nie ma i nie będzie. Oczywiście nie zatrzyma mnie to przed wpakowaniem się z buciorami i wrzaskiem "JA MAM SMOKAAAA!!!" Za to raczej ze studiów nie wyrzucają, a i na noty narzekać nie mogę, przynajmniej te z roku poprzedniego.



WONDERLAND
All rights reserved; Copyright © by Adam Nibybylowski


Gwoli ścisłości. Wszystko co zamieściłem na tym płótnie istnieje w rzeczywistości, nawet "oczy" w tle <plamy na tekturze>. Pozwoliłem trochę to sobie zmodyfikować. Celowo nawiązałem do "Alicji" Levisa Carolla. W czasie obecnym, czyli po dwu sesjach pracy nad tym obrazem, ukończone zostało zaledwie tekturowe tło. Możecie do woli oglądać moją nieogarniętość, jeśli chodzi o malowanie farbami. Ta technika nigdy nie przypadła mi do gustu i raczej nie przypadnie. Płótno jest stosunkowo małe: 60/50 cm, przez co jeszcze ciężej jest mi uzyskać szczegół. I nie, raczej to nie jest mój żywioł. Mam tylko nadzieję, że jeszcze dwa spotkania najwyżej będę ten twór męczyć, a wykładowczyni przymknie oczy na moje dziwactwa.
Z literackich ciekawostek:
Ostrzę noże na "Świetlne Pióro". Mało czasu, mało chęci, ale pomysł jako taki.


  Ponownie zaatakowałem "Malafrenę" Ursuli Le Guin. Przy pierwszym podejściu książka była przeraźliwie nudna, ale chyba dlatego, że do niej nie dojrzałem. W przeciwieństwie do poprzednich utworów tej autorki, przy których nie trzeba było się skupiać nad tematyką polityki i gospodarki, a akcja biegła często w szaleńczym tempie. Póki co jestem w jednej trzeciej, powieści. Typowa fantastyka to nie jest, ale styl pisarki sprawia, że chcę się tą książką delektować. Czy polecam? Tego nie wiem. Po zapoznaniu się z całością zdecyduję.